Szef

1011
0
Share:

 Zapewne słyszeliście tę anegdotę: pracownik ma długi urlop dwa razy w roku. Pierwszy raz, kiedy sam wyjeżdża na wakacje a drugi, kiedy na wakacje wyjeżdża jego szef.

W korporacji kierownikiem może zostać właściwie każdy, ale szefów z charyzmą, prawdziwych liderów brakuje. Ważne są oczywiście kompetencje formalne (wykształcenie, doświadczenie, znajomość języków itp.), ale jest jeszcze coś, co da się nazwać, ale o wiele trudniej znaleźć. Nie wiadomo nawet, czy bycia liderem da się nauczyć, czy trzeba się takim urodzić. Amerykański psycholog Daniel Goleman uważa nawet, że ledwie 15 procent sukcesu w umiejętnym kierowaniu ludźmi można przypisać wykształceniu i ilorazowi inteligencji a za pozostałe 85 procent odpowiada tzw. inteligencja emocjonalna.

Jedną z pożądanych cech dobrego szefa jest opanowanie emocji. Przydaje się zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. W zespole daje się zauważyć objawy paniki, ale na szczęście lider jest spokojny, pewny swoich decyzji, budzący zaufanie. Taki szef jest w stanie sprawić, że z kryzysu wychodzi się obronną ręką.

To właśnie idealny szef sprawia, że pracownicy wiedzą, po co pracują i co powinni robić. Kolosalne znaczenie ma również optymizm. Tam, gdzie inni widzą zagrożenia charyzmatyczny lider widzi szanse. Jego przywództwo przejawia się także w sytuacjach konfliktowych. Niekwestionowany autorytet pozwala mu pełnić rolę rozjemcy.

Kiedy czytałam Golemana zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek miałam takiego szefa. I doszłam do wniosku, że właśnie mam. To ja. Moja praca dała mi niepowtarzalną okazję bycia własnym szefem. I nie chodzi o to, że uważam się za osobę charyzmatyczną, doskonale panuję nad swoimi emocjami. Z urodzenia jestem optymistką, więc w każdej potencjalnie kryzysowej sytuacji widzę nie zagrożenia ale szanse. Nie popadam też w konflikty z samą sobą więc nie muszę być rozjemcą…

Są ludzie, którzy muszą mieć szefa. Nie potrafią motywować samych siebie i nie ma w tym ich winy. To zapewne cecha charakteru. Szkolenia na pewno nie zaszkodzą, ale czy kilkudniowy kurs potrafi zmienić naszą mentalność, przyzwyczajenia, złe nawyki? Niektórym się udaje, ale moje doświadczenie podpowiada mi, że aby samemu sobie być szefem trzeba mieć otwarte pewne klapki w umyśle. Trzeba być na to podatnym. To tak jak z uzależnieniem od nikotyny. W mózgu wytwarzają się receptory, które domagają się kolejnych bodźców. Codziennie zaspokajam głód kierowania swoim życiem. I nigdy nie mam dosyć. O korzyściach takiej sytuacji już wspominałam. A wady…? Ktoś, kto ma przełożonego zrzuca na niego część odpowiedzialności za skutki decyzji. Ja nie mam takiej szansy. Ale czy to naprawdę jest wada? Nie można nauczyć się jazdy na rowerze, jeśli nie spadnie się z niego kilka razy i nie potłucze kolan. Za obtarte kolana nie winimy przecież roweru ani drogi. Bez odpowiedzialności nie ma sukcesu. A sukces, na który zapracowaliśmy sami cieszy podwójnie.

Czy każdy może być szefem?

Przy okazji wybory James’a Cartera na prezydenta USA pojawiła się anegdota: Franklin Delano Roosevelt udowodnił, że nawet niepełnosprawny może być prezydentem. Dwight Eisenhower, że może nim być nawet generał. A Carter…? Że prezydentem może być każdy.

Leave a reply