Strachowi mówimy NIE

Share:

Wątpliwości i nadzieje mają wiele wspólnego: w jednym i w drugim wypadku wyzwalają wiarę w coś, czego nie widać…

Jesteśmy jedynymi osobami, które same siebie mogą przekonać, że czegoś nie potrafimy zrobić. Są seniorzy, którzy biegają maratony. Być może ich mózg podpowiada im, że nie dadzą rady. Ale oni już są wtedy na 30. kilometrze… A my…? Na samą myśl o wejściu z zakupami na 3. piętro antycypujemy zadyszkę i poddajemy się na początku.

Podobno najbardziej boimy się tego, czego nie znamy. To co jest wokół nas, zastane, oswojone nie pozwala nam na wyjście ze strefy komfortu.

Ja miałam podobnie. Po pierwsze: po co się wychylać. Przecież jest dobrze tak, jak jest. Po drugie: a jeśli się nie uda…? Jeśli będzie gorzej…? Tymczasem wiadomo, że jeśli nie podejmiemy ryzyka to nigdy nie dowiemy się, czy było warto.

Dotarło to pewnego dnia i do mnie. Musiałam podjąć decyzję, czy zdam się na to, co znane i przewidywalne, czy zacznę działać. Bo wyjście ze strefy komfortu oznacza właśnie rzeczywiste działanie. To, co było do tej pory nie było rzeczywistym działaniem tylko jego pozorem.

Okazało się, że wyzwania można polubić. Ja polubiłam. Przełamałam strach przed nowym. Można to robić na różne sposoby: małymi krokami, stopniowo albo od razu z rozmachem. Ja wybrałam tę drugą drogę. Jeśli spaść to z wysokiego konia…

Prowadzenie biznesu oznacza mnóstwo pracy i nieustanne podnoszenie kwalifikacji. Od początku zdawałam sobie z tego sprawę. Ale życie nieustannie zaskakuje więc i jak kilka razy stawałam przed zadaniami, które wydawały mi się ponad moją miarę. Ostatnio miałam ogromną tremę przed nagraniem swojego pierwszego kursu on-line. Strona techniczna mnie nie przerażała. W końcu w XXI wieku mamy do dyspozycji środki i urządzenia, które znakomicie ułatwiają zadanie. Ale poczułam taką tremę, że byłam bliska rezygnacji. Trema mnie paraliżowała. Nie pozwalała skupić się na tym, co najważniejsze, czyli na treści i formie przekazu. Wydawało mi się, że kamera mnie „nie lubi”, że źle przed nią wypadam, jestem nienaturalna. To spowodowało, że i ja przestałam kamerę lubić. Sytuacja patowa. Cały mój projekt mógł wziąć w łeb tylko z tego powodu, że nie „lubimy” się kamerą…? Dotarł do mnie absurd tej sytuacji.

Nie było łatwo. Oszczędzę Wam szczegółów. Ważne, że w końcu włączyłam nagrywanie i zrobiłam to! Nikt nie jest sędzią we własnej sprawie, więc i mnie nie wypada oceniać samej siebie. To pozostawiam Wam. Ciekawa jestem Waszych opinii. No i efektów sprzedaży.

Niezależnie od tego, jak i czy w ogóle ten kurs się spodoba dla mnie ważne jest to, że przełamałam tę niewidzialną, ale niesłychanie silna barierę w mojej głowie. Nie dałam się zniechęcić, odsunąć od planów pod pozorem bezpieczeństwa i obietnicy spokoju. To rzecz z pozoru błaha i być może dla otoczenia bez większego znaczenia, ale dla mnie bardzo ważna: nie poddałam się własnym strachom i zrobiłam coś, co wykraczało poza codzienną rutynę. Być może za jakiś czas sama będę się śmiała ze swoich niedawnych obaw i patrzyła na to z przymrużeniem oka. Dziś odczuwam coś w rodzaju dumy. Choćby dlatego warto czasem powiedzieć naszym strachom „Nie!”. Trema pojawia się zawsze wtedy, gdy bierzemy za coś odpowiedzialność. A za nasze życie i za nasze wybory nikt nie weźmie odpowiedzialności oprócz nas…

4 comments

  1. Lyda 15 marca, 2018 at 08:54 Reply

    Gdy pojawia się lęk, to podobno oznaka, że gdzieś blisko nas sa niskie energie… trzeba zatem po prostu poprosić o to, by sobie poszły 🙂 Działa. Choć MLM nie jest dla mnie, miałam kilka prób w swoim życiu, to bardzo doceniam Osoby w nim prężnie działające.

  2. Alicja 15 marca, 2018 at 12:45 Reply

    Trzeba brać byka za rogi. A jak się nie uda, to wyciągnięmy lekcję i nastepnym razem będzie lepiej. Ja po 2 latach planowania założyłam blog i dziś żałuję tylko.tefo, że tyle zwlekałam.

  3. Joanna 15 marca, 2018 at 17:24 Reply

    Dzięki za dawkę motywacji. Właśnie planuje pierwsze wyzwanie i jestem pełna obaw. Miło przeczytać Twoje doswiadczenia i dowiedzieć się, że wyzwania można polubić 🙂

  4. Monika 15 marca, 2018 at 22:58 Reply

    Wydaje mi się, że lęk jest dobry, pod warunkie’m, że nas nie przerasta. Lęk sprawia, że zastanowimy się dwa razy, przeanalizujemy za i przeciw i sprawdzimy czy ta sytuacja jest dla nas bezpieczna i komfrotowa. Ale jednak cienka jest granica pomiędzy lękiem „samoobronnym”, a lękiem całkowicie paraliżującym przed działaniem…

Skomentuj Joanna Anuluj pisanie odpowiedzi