Archetyp piękna, pogoń za niedoścignionym.

1261
4
Share:

Niebanalna konstrukcja dzisiejszego świata wymusza na nas dostosowanie się. Dostosowywać mamy się dosłownie do wszystkiego: do środowiska, sytuacji i ludzi. Trudno jest być sobą w tak zagmatwanej przestrzeni i tylko nieliczne jednostki decydują się na odrębność. Najtrudniej jest chyba kobietom, którym od wieków wpajano konkretne archetypy, szczególnie archetyp piękna, do którego desperacko próbują się dopasować. Jak pokazuje jednak wiele przykładów, jest to pogoń za niedoścignionym…

Czy tego chcemy czy nie, już przy pierwszym spotkaniu oceniamy wygląd danej osoby. Toteż szczytem hipokryzji wydaje się powtarzane jak mantra stwierdzenie, że „liczy się tylko wnętrze”. W dalszym etapie znajomości, być może, ale prawdą jest, że na to czy ktoś nas sobą zainteresuje w pierwszej kolejności, ma wpływ wygląd. To jak wyglądamy decyduje zresztą, także o tym jak jesteśmy postrzegani, więc wmawianie sobie i innym, że wygląd to sprawa drugorzędna, jest co najmniej śmieszne. Oceniamy fizjonomię i jesteśmy oceniani pod tym względem, bo taka jest natura człowieka i ciężko jest ów mechanizm zahamować, Jest to jeden z pierwotnych elementów naszego funkcjonowania na tej planecie. Badania dowiodły bowiem, że często przyciągamy do siebie osoby, które nam się podobają, lub są do nas w jakiś sposób podobne.

Atrakcyjność stanowi, więc w naszej kulturze nie tylko synonim dobrego samopoczucia, ale przede wszystkim jest ważnym elementem odpowiadającym za przetrwanie gatunku. Wydaje się, także niemożliwym, by nauczyć przyszłych pokoleń jedynie spoglądania na wnętrze, stratą czasu jest wobec tego zakazywanie swoim pociechom patrzenia na spotykane osoby przez pryzmat ich fizyczności. Natury nie da się oszukać, można jedynie starać się ją zaakceptować i budować w sobie bardziej „ludzkie” odruchy.

Mówi się, by nie oceniać książki po okładce jest to oczywiście bardzo piękne stwierdzenie, aczkolwiek mające niewiele wspólnego z rzeczywistością. U siebie dostrzegamy przede wszystkim wnętrze, a dopiero później aparycję i bardzo chcielibyśmy być tak samo oceniani przez innych. Tymczasem o ile u siebie zdajemy się zapominać o cielesności, o tyle u innych poddajemy ją osądowi w pierwszej kolejności i płeć nie ma tu absolutnie żadnego znaczenia. Cóż za hipokryzja, nieprawdaż?

Ważnym elementem rzutującym na naszą atrakcyjność, są nasze KOMPLEKSY, ponieważ to one odpowiadają za nietolerancje w społeczeństwie. Tu należy zaznaczyć, nietolerancję właśnie na gruncie wyglądu zewnętrznego. Jeśli jesteśmy zbyt grubi otoczenie nie omieszka nam tego wytknąć. Za mało ważymy? Z pewnością niebawem się o tym dowiemy. Mamy trądzik, krzywy nos, koślawe nogi, odstające uszy? Nie ważne, wspaniałomyślni znajomi z całą pewnością  nas o tym poinformują w sposób tak wyszukany, jak się tylko da. Wobec przytoczonych przed chwilą przykładów, trudno jest się dziwić, że kompleksy tyczą się głównie fizyczności.

Największe zalety człowieka są często głęboko ukryte, a rzadko komu chce się poświęcać czas, by się do nich „dokopać”. Ponadto my sami w ostatnich latach zatraciliśmy zdolność spoglądania w głąb siebie, oddaliliśmy się od sztuki w szerokim tego słowa znaczeniu, a właśnie ona najmocniej pozwala zadbać o to co niewidzialne w człowieku gołym okiem.  Współczesny świat opiera się zbyt mocno na tym co widzialne, mierzalne i dotykalne, nie dziwmy się, więc, że tak często podlegamy surowej krytyce. Natomiast pytani o swoje kompleksy dziwnym trafem podajemy w dużej mierze wszystko to co łączy się z wyglądem. Czy to oby nie największy dowód na to jak wielki wpływ wygląd ciała ma na nasze życie? Dążymy do doskonałości cielesnej niemal każdego dnia, chcemy się podobać, zwracać na siebie uwagę płci przeciwnej, poprawiamy także swoje samopoczucie, upiększamy urodę korzystając ze skalpela tudzież korzystając z usług kosmetyczki.  Wszystko! Dosłownie wszystko obecnie sprowadza się do kultu ciała. Jeśli nie możemy zaakceptować tego stanu rzeczy, to przynajmniej przestańmy się oszukiwać. Badania dowiodły, że chętniej spoglądamy na młodą ładną twarz, bez zmarszczek  i siwych włosów. Przecież, gdyby było inaczej, nie staralibyśmy się tak obsesyjnie zatrzymać upływającego czasu sądząc, że uda nam się pozyskać młodość i atrakcyjność na zawsze.

No właśnie, ale czy to w ogóle jest możliwe?

CZY DA SIĘ ZATRZYMAĆ ATRAKCYJNOŚĆ NA DŁUGIE LATA?

Prawda może dotknąć wielu, ale za naszą atrakcyjność fizyczną odpowiadają geny i inne bardziej indywidualne uwarunkowania. Co jednak najbardziej zaskakujące na taką czy inną opinię otoczenia wpływa przede wszystkim osobiste postrzeganie siebie, Ktoś kto uważa się za osobę atrakcyjną, automatycznie wysyła podobne sygnały do otoczenia, które następnie zaczyna go takim postrzegać. Oczywiście nie bez znaczenia jest tu, także sport, makijaż, stylizacje, ale tak naprawdę kluczową rolę w budowaniu osobistego poczucia piękna odgrywa nasza psychika i to jak my sami siebie postrzegamy.

Pamiętajmy, że ludzki mózg i jego zdolności percepcji nie są idealne, można je łatwo oszukać. Dlatego już dziś warto rozpocząć starania o własną atrakcyjność na przykład uprawiając sport, dbając o pozytywne relacje z innymi czy nawet będąc elokwentnym. To ostatnie może zaskoczyć niemniej umiejętność zgrabnych wypowiedzi, również wpływa na pozytywne postrzeganie nas przez innych ludzi. To tylko jeden z wielu przykładów na to, że o atrakcyjności (o czym jesteśmy dzisiaj zbyt mocno przekonani) nie świadczy tylko śliczna buzia i zgrabne ciało. O tym stanowi bowiem cała gama zachowań mających niewiele wspólnego z fizycznością. Zachowań, które możemy z łatwością, stopniowo wprowadzać do naszego życia, tak by po jakimś czasie stały się pozytywnym nawykiem, nieodłączną częścią nas samych. Kwestia ta wydaje się o tyle poważna właśnie teraz.

We współczesnym nam XXI wieku, gdzie pomimo wieloletniej już emancypacji, kobiety wciąż żyją w przekonaniu, że owszem mogą robić, mówić i wyglądać jak chcą pod warunkiem, że wszystko to będzie się sprowadzać do atrakcyjności, do której zalicza się, także płodność. Jest to o tyle ważne, że w przypadku kobiet ta możliwość kiedyś zanika. Mężczyźni zaś mają pod tym względem dużo, dużo prościej, gdyż są zdolni do prokreacji znacznie dłużej od kobiet. Ich atrakcyjność zawiera się przede wszystkim na inteligencji i możliwości płodzenia dzieci, dzięki czemu prościej im jest znaleźć sobie młodsze partnerki.

Kobiety natomiast od wieków zajmowały niższą pozycję w społeczeństwie ich role były już z góry ustalone przez co dużo trudniej było im się wyrwać z impasu i przeciwstawić społeczeństwu. Zapisały się w kulturze przede wszystkim jako gospodynie domowe, matki, żony i kochanki, a tę ostatnią rolę bardzo często brutalnie traciły wraz z utratą płodności. W konsekwencji popadając w wyżej wspomniane kompleksy, postrzeganie kobiecej atrakcyjności można, więc bez wyrzutów sumienia sprowadzić do fizyczności. Wydawałoby się, że zbawienie kobietom przyniesie możliwość wejścia na rynek pracy. Pokazania swojej atrakcyjności w innym wymiarze, także tym zawodowym, bo przecież ktoś wreszcie doceni ich pracę, możliwości, kwalifikacje.

Nic bardziej mylnego! Nawet teraz, nawet w pracy kobiety są często postrzeganie przez pryzmat wyglądu. Dość powiedzieć o aktorkach, modelkach, prezenterkach telewizyjnych, które doświadczają mobbingu zmuszone znosić szereg seksistowskich zachowań i uwag na swój temat. I chociaż współczesny świat dał im możliwość kształcenia i samodoskonalenia w wielu aspektach, jak i  pracy razem z mężczyznami, to jednak dalej są „porównywane” do panów, a ich zawodowe dokonania ocenia się znacznie niżej, również w przełożeniu finansowym.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że STEREOTYPY w pewnym sensie zrujnowały nam życie. Nie jesteśmy już postrzegane tylko i wyłącznie mówiąc kolokwialnie, jako „towar, który ładnie pachnie”,możemy wszak podróżować, studiować, rozwodzić się, słowem mamy społeczne przyzwolenie na to wszystko co jeszcze nie dane było naszym babkom. A jednak mimo wszystko pozostaje pewien smutek i niedosyt, gdy zdajemy sobie sprawę, że kobieca atrakcyjność wciąż musi walczyć o równouprawnienie. Zaś uroda i powab wciąż są cichym wyznacznikiem traktowania nas w środowisku. Bardzo szczupła figura, długie nogi, obfity biust i krągłe pośladki bez oznak cellitu są zmorą wielu z nas. Obojętnie jednak  jeśli chodzi o płeć, wszyscy mamy jedną wspólną cechę, mianowicie od zamierzchłych czasów obsesyjnie cierpimy na obsesję piękna.

Pytanie czy kiedykolwiek doprowadzimy tę sytuację do względnej równowagi.

CZY JESTEŚMY W STANIE JAKOŚ TEMU ZARADZIĆ?

Niestety nie, mniejsza lub większa pogoń za ideałem towarzyszyła nam od zarania dziejów i choć trudno jest się z tym pogodzić jesteśmy społecznie na tę sytuację skazani. Przecież już od małego rodzice starają się nas wtłoczyć w pewne ramy, dostosować do ogólnie przyjętego szablonu „normalności. Mówi się nam co wypada, a co nie, tłumaczy, że dziewczynka powinna bawić się lalkami, a chłopiec samochodami. Podobnie jest z ubiorem, gdy jednak dziecko przejawia odwrotne zainteresowania uważa się, że coś na pewno jest z nim nie tak, natychmiast próbując leczyć owe odchyły od „normy”. Tymczasem badania dowodzą, że dla młodego człowieka znacznie korzystniejszym jest wpajanie mu uniwersalnych wartości.

„ Nie ma ludzi idealnych” „Nie oceniaj książki po okładce” to pięknie brzmi. Ale czy ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością? Im dłużej człowiek żyje na tym świcie, tym bardziej przekonuje się, że nie. Jeśli już wiemy, że współczesny świat ewidentnie cierpi na obsesję piękna, której jako przeciętni śmiertelnicy nie jesteśmy w stanie doścignąć, pozostaje nam odseparować się od wszystkiego co generuje w nas pogoń za niedoścignionym. Nie ma innej rady.

 

Zapisz się do newslettera

Zapisz się aby otrzymać darmowy ebook „Etyka w Biznesie”

Please wait...

Dziękujemy za rejestrację!

 

4 comments

  1. Magda 6 września, 2018 at 14:07 Reply

    Czytając Twój tekst mam dodatkowo wrażenie, że sami się gubimy w tych ideałach.
    Ideały, wzorce otaczają nas z każdej strony, jesteśmy jak nie patrzeć lekko skazani na ich selekcjonowanie, weryfikowanie. Gdybyśmy nawet chcieli podążać za nimi krok w krok, jest ich tak wiele o tak skrajnych ramach, że zdecydowanie nie wystarczyło by nam czasu na to i życia.

  2. Wiktoria 7 września, 2018 at 09:31 Reply

    Bardzo mnie to denerwuje – ta potrzeba sprostania jakimś ideałom, jakimś powszechnie odgórnie ustalonym normom wyglądu. Jak w natłoku plastiku być sobą?

  3. Kasia 7 września, 2018 at 16:39 Reply

    Mocne. Zastanawia mnie jak się mają do tematu media społecznościowe innadza obecność w internecie. Tu możemy pokazywać co chcemy i jak chcemy i chyba ten obraz nas samych rozbiega się z rzeczywistością jeszcze bardziej.. . Dałaś mi do myslenia

Skomentuj Rita Krawczyk Anuluj pisanie odpowiedzi